sobota, 6 grudnia 2014

Pusty zbiornik miłości - nowe wytłumaczenie dla bycia niedojrzałym

Otaczający nas świat potrzebuje niedojrzałych ludzi na bardziej dojrzałych stanowiskach, z zupełnie dojrzałym portfelem. Takie dorosłe dzieci kupują lepiej, dłużej żyją jako single, są sfrustrowane i można wykrywać u nich różne zaburzenia.

Dorosłe dzieci winę będą upatrywać wokoło siebie. Dlatego, że są dorosłe. Małe dzieci obwiniają siebie i są wpatrzone w dorosłych - oni są duzi, silni i od nich można się uczyć.
No chyba, że dorośli przyklękają i starają się być jak dzieci, aby uchronić je przez traumą rzeczywistości. Wtedy małe dzieci mają silnych kolegów, są przeświadczone o swojej mocy i kiedy zostają rzucone na głęboką wodę - toną.
Lecą w ich stron wtedy koła ratunkowe terapeutów i farmaceutyków.

Możecie spotkać się z teorią pustego naczynia. Jakoby małe dziecko przychodziło na świat jako puste naczynie, które napełnia się miłością. Jak się tego naczynia nie napełni to naczynie potem będzie cierpiało i naczyniem trzeba będzie się zająć terapeutycznie.


Jeśli naczynie nie było napełnione za młodu to jest puste i nie może napełnić kolejnych naczyń. Co to może oznaczać? To, że kilkaset pokoleń naczyń może w drodze przypadku zgubić całą, ludzką miłość. Jeśli jest puste nie napełnia, jeśli jest pełne i nie napełnia to nie napełnia. Jeśli wybucha wojna to sierota nie może później napełnić naczynia swojego dziecka, bo przecież jest sierotą i nie napełniono jej naczynia.

Przykro mi to napisać, ale to jakieś ćpuńskie myślenie. Gnuśny i leniwy umysł, który znalazł sobie winnych za swój brak empatii. Mało tego, znajduje sobie wytłumaczenie, dlaczego nic z tym brakiem nie robić.

Jeżeli przyjąć, że jesteśmy naczyniami na miłość, to jako dziecko jesteśmy pełni tejże miłości. Potem źle nią zarządzamy. Zapatrzeni w siebie, nie kochając się, nie szanując zaczynamy być jak smutne, pesymistyczne sito. Tracimy dziecięcy potencjał. Stajemy się tacy, jakich chce nas system.
Puści w środku.

Poszukiwanie winy za swoje życie, poza sobą jest nierozwojowe. Dopiero gdy zaczynamy myśleć o sobie z szacunkiem i znajdować przyczyny reakcji otoczenia w swoich akcjach możemy coś zmieniać.

Psychologowie i terapeuci, przykro to napisać, ale większość z was to potrzebujące pomocy pustaki emocjonalne. Sycicie się i budujecie swoją pozycję oglądając większe zaburzenia niż wasze własne.
Nieliczne wyjątki toną w morzu nieudaczników z dyplomem.

Dlatego, koleżanko i kolego. Chcesz pomocy? To sobie pomóż. Chcesz miłości? To zacznij ją okazywać a nie czekać aż ktoś ci ją okaże. Spójrz w lustro i polub swoje odbicie. Wyjrzyj za okno i uszanuj rzeczywistość. Ci, co podają Ci rękę za Twoje pieniądze lub pieniądze wszystkich podatników, nie chcą dać Ci pomocy. Oni potrzebują pracy a Ty jesteś gwarantem ich pensji. Jak mogą Cię stracić?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz