poniedziałek, 17 października 2016

Drzewo i owoc

Drzewo i owoc

Sensem życia drzewa jest owoc.
Drzewo pielęgnuje owoc, aż ten dojrzeje.
Owoc musi spaść na ziemię, aby stworzyć życie.
Na drzewie owoc uschnie lub zgnije.
Drzewo boi się o swój ukochany, słaby owoc.
Drzewo trzyma w gałęziach owoc, chroniąc go przed upadkiem.
Owoc chce żyć, ale nie spadł i nie wie nic o życiu.
Owoc chce się odciąć i jest wściekły na gałęzie drzewa.
Czasem trzeba potrząsnąć drzewem aby owoc mógł spaść.
To odwieczny problem rodziców i dzieci.

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Dlaczego Generacja Y jest nieszczęśliwa

Bardzo trafnie opisane zjawisko, które większości z nas nie jest obce. Być może doświadczamy go z różnych punktów widzenia, ale na pewno jest obecne w dzisiejszej rzeczywistości. Wpis krąży po FB, w języku angielskim i ma już ponad 4 mln lajków. Coś więc musi w nim być. Postaram się przedstawić w miarę rzetelnie, o co chodzi, lecz posługujących się prostym językiem angielskim odsyłam do oryginalnego tekstu, którego autorem jest Tim Urban.

Powiedzcie cześć Lucynie,

Lucyna należy do Generacji Y, pokolenia urodzonych pomiędzy późnymi latami siedemdziesiątymi a połową lat dziewięćdziesiątych. Zalicza się także do kultury yuppie stanowiącej wielką część Generacji Y. Autor dla tej właśnie grupy stworzył unikalną nazwę. GYPSYs (Gen Y – Protagonists & Special Yuppies) która, jest trudna do odtworzenia po przetłumaczeniu na język polski – Generacja Y Przodownicy & Specjalni Yuppie. Dlaczego jest trudna do przetłumaczenia? Gdyż Gypsys to także cyganie. Obiegowo przyjęte jest, że społeczność ta nie para się zbytnio pracą, kojarzą się bardziej z drobną przestępczością i tkwieniem poza ramami zwykłego społeczeństwa. Dalej więc będę używał akronimu przygotowanego przez autora, lecz proszę pamiętać, że zbieżność z cyganami raczej nie jest przypadkowa ;). Wydaje mi się, że podobnie można traktować oryginalne imię Lucy, które brzmi dość zbieżnie z looser o znaczeniu przegrany, cienias. Nie znalazłem w głowie żadnego polskiego imienia o podobnym wydźwięku więc powstała Lucyna.
A więc Lucyna cieszy się życiem GYPSY i zawsze jest bardzo zadowolona z bycia Lucyną. Jednym problemem jest jednak to, że:

Lucyna jest cokolwiek nieszczęśliwa.

Aby jednak dojść do podstaw tego problemu musimy najpierw zdefiniować, co czyni kogoś szczęśliwym lub nieszczęśliwym. Sprowadza się to do prostej formuły:

Szczęście = Rzeczywistość – Oczekiwania

To zupełnie proste – jeśli rzeczywiste życie jest lepsze niż oczekiwania, to ludzie są szczęśliwi. Jeśli rzeczywistość okazuje się gorsza niż oczekiwania, wtedy są nieszczęśliwi.
Aby dostarczyć więcej treści, zacznijmy od wprowadzenia rodziców Lucyny do tejże dyskusji:
Rodzice Lucyny urodzili się w latach pięćdziesiątych, w czasach Eksplozji Demograficznej. Przyczynili się do tego dziadkowie Lucyny, członkowie Elitarnego Pokolenia, „Najwspanialszego Pokolenia”, które wyrosło w trakcie Wielkiej Depresji i walczyło podczas Drugiej Wojny Światowej i zdecydowanie nie byli to GYPSY.
Dziadkowie Lucyny w Erze Depresji mieli obsesję ekonomicznego bezpieczeństwa i zrodzili rodziców Lucyny do budowania praktycznych, bezpiecznych karier. Chcieli, aby kariery jej rodziców stanowiły bardziej zieloną trawę niż ich własna, więc rodzice Lucy stworzyli sobie dobrze prosperujące i stabilne materialnie życie. Coś jak to:
trawalucyny
Zostało im wpojone, że nic nie może zatrzymać ich przed osiągnięciem stabilizacji, ale że muszą włożyć w to lata ciężkiej pracy aby do tego dojść.

niedziela, 15 marca 2015

Jesteśmy wbijani w chorobę zwaną depresją, w celu sprzedaży nam antydepresantów na niespotykaną skalę.

Dzisiaj przytaczamy i komentujemy artykuł o tym, że jesteśmy wbijani w chorobę zwaną depresją, w celu sprzedaży nam antydepresantów na niespotykaną skalę.


"Według NFZ w 2013 roku lekarze zdiagnozowali depresję u ponad miliona osób. Rośnie też sprzedaż antydepresantów.

Raport Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego pokazuje, że pacjenci z zaburzeniami psychicznymi, których przypadek nie jest pilny ani ciężki - a depresja zwykle nie ma ostrych objawów - muszę czekać w kolejkach do specjalisty w 72 proc. poradni i szpitali. Najdłużej w Centrum Psychoterapii w Myślenicach: 301 dni.

Kto nie chce czekać, może poszukać prywatnego gabinetu psychiatry lub psychoterapeuty. W mniejszych miejscowościach jednak trudno taki znaleźć i nie każdego na to stać. Jedna wizyta kosztuje zwykle 50 do 150 zł, a terapia wymaga co najmniej kilku wizyt.

piątek, 13 marca 2015

Jako że jesteśmy zwolennikami teorii, że przyczyną wielu zaburzeń mentalnych w dzisiejszych czasach jest nadopiekuńczość rodziców i coraz bardziej chory system odbierający dzieciom samodzielność i prawo do dorastania, dzisiaj cytujemy artykuł wyszperany w Internecie na podobny temat.

Wychowani bez klosza


My, urodzeni w latach 50-60-70-80 tych, wszyscy byliśmy wychowywani przez rodziców patologicznych.
Na szczęście nasi starzy nie wiedzieli, że są patologicznymi rodzicami. My nie wiedzieliśmy, że jesteśmy patologicznymi dziećmi. W tej słodkiej niewiedzy przyszło nam spędzić nasz wiek dziecięcy. Wspominamy z nostalgią lata 60-70- 80. Wszyscy należeliśmy do bandy osiedlowej i mogliśmy bawić się na licznych budowach. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka go wyciągnęła i odkażała ranę fioletem. Następnego dnia znowu szliśmy się bawić na budowę. Matka nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Wiedziała, że pasek uczy zasad BHZ (Bezpieczeństwo i Higiena Zabawy). Nie chodziliśmy do prywatnego przedszkola. Rodzice nie martwili się, że będziemy opóźnieni w rozwoju. Uznawali, że wystarczy, jeśli zaczniemy się uczyć od zerówki.

sobota, 28 lutego 2015

Dwie teorie borderogenne

Teoretyzować możemy sobie bezkarnie

Każda teoria jest jedynie próbą opisania rzeczywistości. Nie można zbytnio się do niej przywiązywać, ma w danym momencie naszego życia ułatwiać nam zrozumienie otoczenia. Teoria jest przydatna do tego czasu, do kiedy nie zostanie obalona.

Obserwacje otaczającej nas rzeczywistości prowadzą do porządkowania i opisywania powiązań pomiędzy dostrzeżonymi akcjami i reakcjami. Jednocześnie w oparciu o jakiś umowny system komunikacji możemy wymieniać się spostrzeżeniami pomiędzy sobą. To może przyspieszać proces poznawania otoczenia, jeśli budowane przez nas teorie są uaktualniane. 

wtorek, 20 stycznia 2015

Jak bordery WSTYDZĄ SIĘ się tego, co piszą publicznie inne bordery.

Dzisiaj zamieszczamy komentarz, nadesłany mailem od Agnes (dziękujemy!):
Przede wszystkim dziękuję za zaproszenie do tego bloga i w ogóle za poruszanie tego trudnego tematu. Jestem tu stałym gościem.
Otóż taka sytuacja. Na temat migania się niekoniecznie zdiagnozowanych borderów od pracy, co obserwuję na swoim podwórku, napisałam maila do administratora, który zamieścił mój komentarz na blogu. Został on zacytowany potem przez inne blogi i ogólnie spotkał się z dużym odzewem. W komentarzu zostały użyty cytaty z jakiegoś forum o borderline, a konkretnie publiczne wypowiedzi użytkowników.Normalnie cytuje się posty z różnych for, publikując na innych forach, zazwyczaj w ten sposób ludzie nawzajem sobie pomagają na szukanie informacji, a nawet dają linki całe przecież. Takie cytaty są często pomocne.
Tymczasem z forum o borderline nie wolno nic cytować. Czy to było w regulaminie, choć raczej nie, bo to zwykłe forum takie na skrypcie zwykłym, to już się nie dowiem. Zostałam zbanowana OMG.

Forum publiczne, można czytać wszystko bez zalogowania, a tu wydaje się, że administrator WSTYDZI SIĘ wypowiedzi użytkowników. No bo jak to inaczej wytłumaczyć?
Śmieszne to trochę, ale i smutne zarazem. 
Pozdrawiam Agnes, Płock 14.01.2015